WIADOMOŚCI

Binotto: kierowcy Ferrari rozpoczną nowy sezon na równych warunkach
Binotto: kierowcy Ferrari rozpoczną nowy sezon na równych warunkach
Mattia Binotto na zakończenie sezonu w Abu Zabi wyraził podziw dla Charlesa Leclerca za pierwszy sezon w barwach Ferrari i zapowiedział, że obaj jego kierowcy rozpoczną sezon 2020 na równych warunkach, mogąc ze sobą walczyć od pierwszego wyścigu sezonu.
baner_rbr_v3.jpg
Przedsezonowe oczekiwania co do wewnętrznej walki w zespole Ferrari idealnie się sprawdziły. Młodziutki Charles Leclerc po zaledwie roku spędzonym w F1 wraz z Alfa Romeo wskoczył do czołowej ekipy, mając za partnera zespołowego doświadczonego, 4-krotnnego mistrza świata F1. Relacje między obydwoma kierowcami niemal przez cały sezon nie schodziły z nagłówków gazet, wyznaczając co wyścig nowe wyżyny.

Leclerc rozpoczynał sezon jako drugi kierowca Ferrari, ale bardzo szybko zasłużył sobie na miano pierwszego, w swoim pierwszym sezonie startów z ekipą z Maranello, wyprzedzając Vettela w klasyfikacji generalnej mistrzostw świata F1 kierowców, jak i na przestrzeni sezonu wygrywając z nim walkę w kwalifikacjach.

Szef Ferrari na początku mistrzostw twierdził, że w sytuacjach "pół na pół" większe doświadczenie Vettela będzie sprawiło iż to Niemiec otrzyma priorytet.

"Już zakończyliśmy sezon i mamy trochę czasu do Australii, ale gdy go rozpoczynaliśmy sytuacja była zupełnie inna" wyznawał Binotto dla Sky Sports F1 w Abu Zabi, gdzie Leclerc stanął na najniższym stopniu podium.

"Mieliśmy debiutanta i doświadczonego kierowcę. Jeżeli spojrzycie na ostatnie kilka wyścigów, oni mieli wolną rękę do ścigania się między sobą i uważam, że tak rozpoczniemy kolejny sezon."

Leclerc po zaledwie jednym sezonie startów w zespole, który obecnie ściga się pod nazwą Alfa Romeo, został jednym z najmłodszych kierowców Ferrari w historii i pokonał Vettela we wszystkich kluczowych statystykach: liczbie pole position (7 do 2), wygranych (2 do 1), liczby wizyt na podium (10 do 9) oraz przede wszystkim w klasyfikacji generalnej (264 do 240).

"Charles zaskoczył wszystkich, nie tylko mnie" mówił Binotto. "Jest bardzo szybki, potwierdził, że potrafi radzić sobie z presją i zarządzać na dystansie całego sezonu."

"Jest dobry podczas walki na torze, jest dobry jeżeli chodzi o ściganie, więc jesteśmy z niego zadowoleni. Uważam, że jego sezon był niesamowity. Startował siedem razy pole position, odniósł dwa zwycięstwa w swoim pierwszym roku startów z nami i pokonał Sebastiana w mistrzostwach. To konkretne osiągnięcie."

Mimo iż zaangażowanie Leclerca w Ferrari okazało się pełnym sukcesem dla Monakijczyka, osiągi jego zespołu w sezonie 2019 nie sprostały przedsezonowym oczekiwaniom, a jego walka z Mercedesem nie była tak wyrównana jak chcieliby kibice.

Zespół z Maranello z pierwszego pola startował do wyścigów w tym roku najwięcej razy, bo aż 9, ale trzy zwycięstwa to zaledwie połowa tego co udało się mu zdobyć w zeszłym roku. Duża w tym zasługa strategów i drobnych błędów, które wielokrotnie psuły w tym roku wyścigi czerwonych bolidów i które jeszcze przez długi czas będą wytykane włoskiej ekipie.

Udostępnij ten wpis Udostępnij na Wykopie Udostępnij na Facebooku Udostępnij na X

54 KOMENTARZY
avatar
belzebub

03.12.2019 06:59

0

"Mieliśmy debiutanta i doświadczonego kierowcę. Jeżeli spojrzycie na ostatnie kilka wyścigów, oni mieli wolną rękę do ścigania się między sobą i uważam, że tak rozpoczniemy kolejny sezon." Tak, jak w Brazylii? Binotto nie nadaje się na szefa zespołu. On chciałby obu zadowolić, a tak się nie da. Obaj mają wysokie ambicje i dopuszczając ich do walki dojdzie do tego że będzie między nimi iskrzyć jak między Hamiltonem, a Alonso. W Ferrari sprawdzał się model kierowca nr 1 i kierowca nr 2. Zresztą co do szefa zespołu, to ostatnim który dobrze rządził w Ferrari był Jean Todt. Jego następcy w zasadzie nic wielkiego nie pokazali. Inna sprawa, że Ferrari ma problemy z wieloma innymi rzeczami, jak np z właściwym dobraniem strategii. Kropką nad i było zbyt późny drugi przejazd Leclerca w Q3 w ostatnich kwalifikacjach. Czegoś takiego prędzej spodziewał się po Williamsie, ale nie po Ferrari. Zresztą takich wpadek było wiele w tym i zeszłych sezonach. I to dlatego Ferrari przegrywa z Mercedesem.


avatar
yaiba83

03.12.2019 07:05

0

W tym momencie przegrali majstra, Matia chyba też ostatni sezon rządzi zespołem...


avatar
sliwa007

03.12.2019 09:09

0

I to jest dobra decyzja. Dla mnie takie oficjalne przydzielanie statusów mija się z celem. Rozumiem, że to jest Ferrari i oni lubią takie "szczegóły", ale to się sprawdzało w innych czasach. Dzisiaj takim zachowaniem wzbudzają tylko niepotrzebną uwagę mediów i kibiców, którzy przy pierwszej lepszej okazji im to wypomną. Tutaj lepszy (chociaż dla słabszego zawodnika krzywdzący) jest model Red Bulla. Oni oficjalnie zawsze traktują zawodników równorzędnie a co robili z Webberem czy Ricciardo każdy widział. Czarną robotę odwalają za zamkniętymi drzwiami a nie podczas wyścigu, gdy patrzą na nich miliony widzów.


avatar
elin

03.12.2019 09:54

0

Również uważam, że to słuszna decyzja. Niech obaj kierowcy rozpoczynają sezon z pełną motywacją i na równych prawach, a dopiero po kilku wyścigach pełne wsparcie na tego, który radzi sobie lepiej. Model " Schumachera" sprawdzał się dawniej, ale teraz za takie zarządzanie zespół byłby medialnie zlinczowany.


avatar
orto

03.12.2019 10:01

0

Przy tak obranym "modelu współpracy" obu kierowców w przyszłym sezonie, na pewno, będziemy mieli powtórkę sezonu 2019. bezlebub bardzo trafnie tę kwestię określił! Nam, kibicom, takie "iskrzenie" bardzo odpowiada. Czym skutkuje zazwyczaj? To już wiemy! Oczywiście chodzi o koszty zespołu, te finansowe i sportowe.


avatar
magic942

03.12.2019 10:31

0

Binotto wie, że nie mają żadnych szans na tytuł w kolejnym sezonie, dlatego spokojnie może sobie mówić o równym statusie kierowców, mimo wszystko trzeba pamiętać, że kończy się kontrakt Vettela i napewno Ferrari będzie próbowało go zachęcić do odejścia, tak jak Red Bull zrobił z Ricciardo. Vettel pobiera za duży hajs, a wyników z tego nie ma. Z 2 strony nie mam pojęcia kto mógłby wskoczyć do Ferrari w 21, bo wiadomo przecież, że wtedy to Leclerc będzie nr.1, więc musiałby to być ktoś kto jest szybki,a jednocześnie bez ambicji mistrzowskich, żeby nie powtarzać błędów Red Bulla z Gaslym i Albonem.


avatar
ekwador15

03.12.2019 10:43

0

przecież to logiczne, Lec nr 1 w 2020. a seb jako pomagier :D mniej bledow, caly czas byl szybszy, doswiadczenie w ogole nie pomoglo sebowi. do tego frustrat po niemiecku przeklina przez radio :D skonczony kierowca


avatar
Heytham1

03.12.2019 11:15

0

@1 Czyli Toto Wolf w latach 2014-2016 też się nie nadawał na szefa bo miał dwóch kierowców w kednym zespole z ambicjami i możliwościami na tytuł?? I też żadnego nie usadził do roli nukeru dwa przez co dochodziło do różnych sytuacji. Tak samo było za czasów Ricciardo-Verstappen w Red Bullu... Żaden z obecnych kierowców Ferrari nie da z siebie zrobić pomagiera. Poza tym w tym roku ciężko było postawić na któregoś z tej dwójki. Vettel mimo tych czterech tytułów popełnia masę błędów i w tej chwili nie nadaje się na lidera ekipy. Leclerc znowu wydaje się być bardziej pewnym na torze, ale też popełniał błędy ze względu na małe doświadczenie. Zobaczymy co pokaże przyszły rok ale moim zadaniem Vettel musi odejść z Ferrari a w 2021 roku jeśli chcą walczyć o tytuł muszą zatrudnić jakiegoś typowego kierowcę numer dwa jak Bottas a Leclerc niech bije się o tytuł.


avatar
XandrasPL

03.12.2019 13:05

0

Jest Sebastian, jest Czarek i sobie jeżdżą chłopaki brum brum


avatar
belzebub

03.12.2019 13:10

0

@8 Nie nadinterpretuj moich słów. Binotto nie nadaje się na szefa z różnych powodów, liczy się całokształt. Sytuacja w Mercedesie za czasów Rosberga była nieco inna, ale i tam też iskrzyło między nim a Hamiltonem, skutkiem były kolizje obu kierowców, adekwatnie do tego co było w Brazylii. Nie wiadomo jakie były zakulisowe rozmowy z kierowcami, ale jak widać sprawdza się opcja z kierowcą nr 1 i 2. @Śliwa i Elin. No to zobaczycie jak będzie wyglądać współzawodnictwo między nimi. Może będą uważać w pierwszych wyścigach, ale jak Ferrari będzie mocne i będzie szansa na tytuł, to myślisz że obaj, głównie Vettel będzie walczyć fair? Wątpię. Elin, model Schumachera się nie sprawdzi??? A Vettel i Kimi? Halo, pobudka. Ile razy Kimi przepuszczał Vettela albo robił za bufor... Śliwa "Dla mnie takie oficjalne przydzielanie statusów mija się z celem.", RBR, Verstappen jest nr 1 i to dlatego Ricciardo nie chciał dalej jeździć w zespole. A w Mercedesie to niby co, Bottas jest na równorzędnych zasadach i nie ma podziału na 1 i 2?


avatar
Arjbest

03.12.2019 13:47

0

@10 masz rację. Zwróciłbym tylko uwagę na PR, gdzie Ferrari poległo z kretesem. Wszyscy stosują team orders, ale tylko Scuderia obrywa za nie po głowie. I tu upatruję głównej przyczyny deklaracji Binotto. Temu zespołowi brakuje szefa z charakterem. Gościa potrafiącego postawić do pionu tak kierowców jak i resztę zespołu. Binotto ze swoim imagem wygląda na dobrego wujka, a nie szefa teamu aspirującego do mistrzostwa. Choć zdaję sobie sprawę z trudnego położenia Binotto. Z jednej strony ambitny dzieciak z potencjałem na mistrza i stary, mocno zmęczony mistrz, który w żaden sposób nie chce pogodzić się z tym że jest słabszym kierowcą. Przypuszczam że już w Australii będziemy świadkami walki na noże między Leclercem a Vettelem. Niezależnie od tego jakim bolidem będą dysponować.


avatar
sliwa007

03.12.2019 14:33

0

10. belzebub Po pierwsze, czytanie ze zrozumieniem się kłania. Nie napisałem, że podział na lidera i pomocnika jest zły, tylko, że obnoszenie się z tym na lewo i prawo, podkreślanie tego w mediach przy każdej możliwej okazji nie jest korzystne. Po drugie Mercedes i Red Bull to jest inny model zarządzania kierowcami, tam liderzy są naturalni, bo przewyższają swoich partnerów umiejętnościami. Natomiast w Ferrari poziom kierowców jest na tyle zbliżony, że stawianie wszystkiego na jedną kartę nie musi być opłacalne. Niech przejadą na równych warunkach 6-8 wyścigów i wtedy można wyłonić lidera. Ale do tego muszą być określone jasne zasady wewnętrznej współpracy i musi być ktoś (szef ekipy), kto będzie w stanie nad tym zapanować. Wolff sobie poradził, Binotto na razie próbuje ale wychodzi to średnio.


avatar
elin

03.12.2019 14:47

0

@ Belzebub To, że na początku sezonu Vettel i Leclerc będą mieli wolną rękę do walki, nie oznacza, że będą mogli się bezkarnie taranowac. W tym roku już o nic nie walczyli, więc Binotto mógł " potestować " jak może wyglądać swobodna walka między kierowcami. Dlatego nie wierzę, iż da im tego typu swobodę, kiedy w grę będzie wchodzić walka o tytuł. Jak dla mnie to raczej będą jasno ustalone zasady tej " wolnej ręki do ścigania ". Zgadzam się, że Vettel może spróbować swoich gierek, ale Leclerc uczy się na tyle szybko, iż dwa razy nie pozwoli się Sebastianem wykiwać, tylko odpowie takimi samymi zagraniami. W tym sezonie zaczynał sezon jako Nr 2, a bez większych problemów pokonał czterokrotny mistrza, więc myślisz, że tym bardziej nie pokona Go będąc już bardziej doświadczonym kierowcą i nie startując z tej gorszej pozycji pomocnika? Według mnie Charles dokona tego bez problemu, ale dla lepszego wizerunku zespołu i psychiki Vettela lepiej niech każdy wie, że obaj walczą o tytuł. Zresztą czy myślisz, że Sebastian by się pogodził z oficjalnym stwierdzeniem szefa, że będzie robił za pomocnika młodego Charlesa? Wątpię. Oczywiście, że model " Schumachera " się sprawdził, ale to były inne czasy i inni kierowcy. Michael zawodnik najwyższej klasy i o wiele słabszy Barrichello. Obecnie takiego duetu w Ferrari już nie ma. Są dwaj bardzo ambitni kierowcy, gdzie Vettel chce udowodnić, że za wcześnie aby Go skreślić z walki o tytuł i Charles, który chce pokazać, że już może walczyć o tytuł. Po kilku wyścigach można postawić na tego lepszego, ale na początku, na miejscu szefa zespołu lepiej dać im wolna rękę.... oczywiście z pewnymi ograniczeniami. Lider sam się wyłoni. Co modelu Vettel - Kimi... hmmm... to najlepszy przykład, że jasny podział na Nr 1 i Nr 2 nie jest dobry. Sebastian miał pomocnika, a nie rywala.... A i tak tytułu nie zdobył, więc.... ;-).


avatar
XandrasPL

03.12.2019 14:56

0

@13 No fest pomocnik z którym musiał walczyć. W Mercedesie wiedzieli kto ma jechać z przodu na Monzy ale w Ferrari już nie. Za mało ludzi ogarniało, że skoro Raikkonen był te 3, 4 sekundy przed kimś po jego wyjeździe z boksu to czemu nie miał zostać te kilka okr. dłużej aby przetrzymać rywala. Alonso miał takiego pomocnika, że jak przegrał z nim kwale to tamtemu wkładali dodatkowy silnik, który był poza limitem sezonu aby dostał karę i spadł 5, 10 pozycji w tył - USA 2012. I też tytułu nie zrobił.


avatar
elin

03.12.2019 17:36

0

@ 13. * - iż dwa razy nie pozwoli się Sebastianowi wykiwać - W tym sezonie zaczynał jako Nr 2, a bez większych problemów pokonał czterokrotnego Jeśli są jeszcze jakieś literówki, to przepraszam... Niestety pośpiech zrobił swoje ;-/ @ 14. XandrasPL Jeśli Kimi za mało pomagał Sebastianowi, to dlaczego Vettel robił wszystko co mógł, aby Fin nadal jeździł w Ferrari? Przecież to On był największym zwolennikiem, aby Raikkonenowi przedłużać kontrakt na kolejne lata... Miał takiego pomocnika, jakiego sam chciał i miał dostatecznie dużo czasu w zespole, żeby pokazać, że może zdobyć tytuł. Nie zrobił tego, więc chyba najwyższy czas aby Ferrari spróbowalo czegoś innego .... i z innym kierowcą.


avatar
XandrasPL

03.12.2019 18:27

0

@15 1. Bo mu pasował jako ten wolniejszy 2. Bo oprócz tego, że są dobrymi kolegami w pracy (F1 bez względu na zespół) to poza torem również. A to, że zespół bał się wkroczyć nawet w takich momentach jak PP Kimiego to sorry: A niech próbują. Teraz czas na Leclerca. Tylko problem jest taki, że jak Vettel będzie wiedział o swoim końcu w Ferrari już może nawet w Australii, że nie przedłużą z nim kontraktu bez względu jak będzie jeździł to gdy będzie miał okazję wygrać wyścig albo pomóc Leclerc'owi wygrać, to on tego nie zrobi. Będzie już tylko kręcił najlepszy wynik dla siebie. I czerwoni będą wstanie go usadzić tylko sposobem jak np. w Rosji.


avatar
belzebub

03.12.2019 19:02

0

Elin, ci Ty piszesz???? Vettel nie zdobył majstra, bo nie sprawdził się podział 1 i 2.? Vettel nie zdobył majstra, pomimo tego że Kimi mu pomagał, po części przez swoje błędy - kulminacja Niemcy w zeszłym sezonie, podejmowanie błędnych strategii przez zespół oraz inne błędy. Ile punktów straciło Ferrari w tym sezonie? Ile mogli zdobyć w Brazylii? Fakt i tak mieli już vice, ale co by było jak by te stracone punkty wpłynęły by na zdobycie majstra? Myślisz, że w takiej sytuacji nie walczyli między sobą, zwłaszcza jakby Leclerc i Vettel mieli równe szanse na majstra? Przypomnij sobie czym skończył się duet Hamilton Alonso. Teraz mamy bardzo podobną sytuację. Jak przyjdzie co do czego, to ani Leclerc, ani Vettel nie odpuszczą i tylko kwestia czasu kiedy będzie powtórka z Brazylii. @Śliwa "Po drugie Mercedes i Red Bull to jest inny model zarządzania kierowcami, tam liderzy są naturalni, bo przewyższają swoich partnerów umiejętnościami. Natomiast w Ferrari poziom kierowców jest na tyle zbliżony, że stawianie wszystkiego na jedną kartę nie musi być opłacalne. Niech przejadą na równych warunkach 6-8 wyścigów i wtedy można wyłonić lidera." Co ma piernik do wiatraka. Zespół to zespół, kto zatrudnił Leclerca obok Vettela, on sam czy zespół? Zespół postawił na Leclerca, bo myśleli że młody będzie robić za pomocnika Vettela, tylko będzie zdobywać większe punkty od Kimiego. Na równych warunkach 6 - 8 wyścigów, po co? Przecież już jest lider, Leclerc pokonał Vettela na całej linii. Gdyby nie błędne strategie zespołu wobec Leclerca, zdobył by jeszcze więcej punktów. Binotto po prostu nie ma jaj i nie potrafi jasno określić kto ma być liderem.


avatar
OOXXYY

03.12.2019 20:20

0

No i prosze, ledwo zakończył się obecny sezon a tu taka wtopa na poczet przyszłego sezonu. Brawo Ferrari, znowu rezygnuje z tytułu na własne życzenie, szkoda w tym wszystkim tylko Leclerca


avatar
TomPo

03.12.2019 20:34

0

Poczatek Lec to koniec Vet i to tyle w tym temacie. Powtarzam to od roku, gdy tylko Lec oglosili w Ferrari. Ci ktorzy mysla, ze mogloby byc inaczej, zyja w swiecie uludy, albo po prostu to zwykle myslenie zyczeniowe. Ktos kto przegral z Ric, ktos kto popelnia w sezonie wiecej bledow pod presja niz Maldonado, nie moze stanowic wiekszego realnego zagrozenia dla Lec. I nie bedzie stanowil. Vet coz... Ferrari nie, RBR nie (bo by Go Max osmieszyl), Renault nie (bo by znowu z Ric przegrywal)... zostaje McL albo emerytura. Stawiam na to drugie. Jest jeszcze szalona opcja zamiany miejsc z Lewisem, ale chyba Sci_Fi.


avatar
Kruk

03.12.2019 21:37

0

Bardzo podoba mi sie polityka Pana Binotto! Juz podczas sezonu 2019 widac bylo, ze promuja mlodego kierowce i robia to lepiej, niz robil to Ron Dennis promujac Hamiltona.


avatar
elin

03.12.2019 21:46

0

@ Belzebub Nie chodziło mi o to, że Vettel nie zdobył majstra, bo nie sprawdził się podział 1 i 2, ale bardziej o to, że w Jego przypadku taki podział nic nie dał. Co z tego, iż miał wsparcie Kimiego skoro błędy popełnione przez samego Sebastiana i zespół skutecznie pozbawiły Go szans na tytuł. Co Ferrari zyskało na takim podziale ? Nic. A co mógłby zyskać Binotto już teraz ogłaszając publicznie w mediach, że od przyszłego sezonu liderem Ferrari jest Leclerc i dostaje od początku pełne wsparci zespołu ... ? Po 1 - byliby głośno zlinczowani przez media i fanów, że stawiają tylko na jednego kierowcę. Tym bardziej, że nowy sezon się jeszcze nie zaczął i nie wiadomo w jakiej formie będą obaj zawodnicy. Po 2 - naprawdę uważasz, że Vettel takie publiczne sprowadzenie ( upokorzenie ) do roli Nr 2 przyjmie ze spokojem i zgodzi się na takie traktowanie ? Już szybciej uwierzę, że Sebastian postąpi tak, jak napisał @ XandrasPL we wpisie 16. , czyli będzie robił wszystko aby zespół i Leclerc pożałowali tej decyzji i prędzej pogrąży ich w walce o tytuł, niż pomoże. Podajesz przykład Hamiltona i Alonso - racja. Ale przypomnij sobie od kiedy ( i jak ) działał Hiszpan w McLarenie ? Zaczął walczyć z zespołem i Lewisem od momentu kiedy stwierdził, że to Hamilton jest faworyzowany w teamie. Vettel również ze spokojem takiej odgórnej decyzji nie przyjmie. Co innego, kiedy wiesz, że możesz spróbować swoich szans w walce o tytuł, ale masz mniej punktów od kolegi z zespołu i wtedy musisz się pogodzić z rolą pomocnika, a co innego kiedy taka rola zostaje Tobie przydzielona jeszcze przed pierwszym wyścigiem. Są kierowcy, którzy może by się zgodzili na takie traktowanie i byli wdzięczni za samą możliwość jazdy dla Ferrari, ale na pewno nie czterokrotny mistrz świata. Takie podejście wywoła większą wojnę w zespole, niż pozwolenie aby na początku sezonu ( podkreślam - na początku ) mieli wolną rękę do ścigania. I jeszcze raz powtórzę - " wolna ręka do ścigania " na oznacza, że Ferrari pozwoli im na wszystko, a już tym bardziej na wzajemne taranowanie.


avatar
elin

03.12.2019 22:15

0

* nie oznacza, że Ferrari pozwoli im na wszystko @ 20. Kruk Sztuka dyplomacji doskonale opanowana przez szefów zespołów F1 - mów jedno, rób drugie i udawaj, że wszystko jest w porządku.


avatar
Kruk

03.12.2019 22:28

0

@elin i @Xandi. Na dzien dzisiejszy Ventyl juz nie ma nic do powiedzenia w Ferrari. Jezeli zacznie odwalac swoje widzi mi sie, to zespol wylaczy mu zaplon (pod pretekstem awari) i po wyscigu. Teraz pozostaje czekac, kiedy Ferrari oglosi rozwiazanie umowy z Vettelem-a kandydatow na Jego miejsce jest wielu.


avatar
XandrasPL

03.12.2019 23:33

0

Kandydatów wiele? Wiele jest jeśli nie będzie przesądzone z góry, że młody z przodu co by się nie działo. Zmiana Ricciardo na Vettela? Super. Problem będzie ten sam. Rozwiązaniem jest GIO chociaż on jak się rozjeździ to nie raz pokona Leclerca i już będzie problem na starcie. Niech Ferrari postawi na Leclerca. Nawet niech ogłoszą to w mediach. Tylko pomoc dla Niemca. Tylko akcjami jak Williams są wstanie zagwarantować spokój młodemu. Nie pokona go 22:0 ani tu ani tu. A jak pisałem. Vettel wiedzący, że to jest ostatni rok, jak będzie miał okazję coś wygrać przed końcem kariery to tak zrobi i nie będzie pomagał. Patrząc ile błędów i problemów technicznych miał Vettel w tym roku w wyścigach to wynik 11:9 na korzyść Niemca jest dość dziwny.


avatar
Kruk

04.12.2019 10:25

0

@Xandi. Nie boj sie, zawsze znajdzie sie taki Bottas czy Barrichello. Zdejmij rozowe okulary i pomysl logicznie-Vettel nic nie ugral majac status nr1 i potulnego Raikkonena, a ugra jako nr 2 bez wsparcia zespolu? Oczywiscie nie zdejmiesz rozowych okularow, bo Jestes fanatykiem-uwielbiasz sam siebie oklamywac, tak jak robi to @Ilona i @dexter.


avatar
TomPo

04.12.2019 13:55

0

2019 - Vet bedzie naszym nr1 2020 - nasi kierowcy beda na rownych warunkach 2021 -


avatar
dexter

04.12.2019 14:35

0

Witaj kolego TomPo Nie wiedzialem, ze pod kazdym tematem piszesz jedno i to samo. Wtedy odpowiedz na Twoj post bym zamiescil tutaj. Niemniej jednak jest pod newsem: 2019-12-01 "Vettel: nasz rok nie pokrył się nadziejami." Wystarczy tylko nacisnac: "Pokaz wiecej". Zapraszam.


avatar
OOXXYY

04.12.2019 15:34

0

Pytanie do administracji, bo nigdzie nie znalazłam regulaminu czy czegoś podobnego. Jak długo będę pisać komentarze sama do siebie ?


avatar
dexter

04.12.2019 18:22

0

Witaj elin, podczas kwalifikacji we Wloszech byly klarowne ustalenia: kazdy pilot na swoim szybkim okrazeniu bedzie prowadzony przez kolege z druzyny, by czerpac korzysc z cienia aerodynamicznego. Jesli wylania sie, ze zaden pojazd nie przejmie prowadzenia, ciagnacy musi wystawic auto na wiatr i zaakceptowac strate okolo pol sekundy. W zamian korzysta kolega z druzyny. Sebastian tak zrobil w pierwszej probie. Jednakze Leclerc zagral w gre z nadzieja, ze inne pojazdy przejma prowadzenie. Zbyt pozno wyprzedzil Niemca i tym sposobem przycznil sie do tego, ze Vettel nie mogl uzyskac czasu. To byl zamiar! No coz, takim sposobem zawiodl zespol i inzynierow. Binotto musial polknac sline, poniewaz wiedzial, ze w normalnych okolicznosciach nie bedzie mial wiele szans na wygrana w wyscigach. Leclerc wygral wyscig, dlatego Binotto przebaczyl wprowadzajacemu chaos i niesprawiedliwosc Monakijczykowi. Pozniej oswiadczyl: "Rzeczy ktore sie wydarzyly, zostaly wewnatrz zespolu przedyskutowane. Seb powiedzial, ze bedzie patrzec do przodu." Ale: konsekwencji dla Leclerca nie bylo zadnych. Dlatego klarowne jest, ze obaj kierowcy nie pomoga sobie ani milimetra wiecej. Zrozumienie Sebastiana, aby cos dobrego zrobic dla Leclerca w miedzyczasie jest znacznie ponizej zera. PS. Po kwalifikach na Monza u Sebastiana, tzn. w pomieszczeniu dla kierowcow bylo zwolane spotkanie kryzysowe. Sebastian po prostu olal Leclerca. Poszedl do Red Bulla, aby swietowac 60 urodziny Petera Bürgera. Tak jak 22- latek zachowal sie w kwalifikacjach, jak wypchal z toru Lewisa Hamiltona, nie bylo calkiem czyste! Szesciokrotny zaraz oswiadczyl: ?Jesli On chce to mnie pozna, ale z innej strony!? Dlatego popcorn i cole mozna juz szykowac... "Co modelu Vettel - Kimi... hmmm... to najlepszy przykład, że jasny podział na Nr 1 i Nr 2 nie jest dobry. Sebastian miał pomocnika, a nie rywala.... A i tak tytułu nie zdobył, więc.... ;-)." W walce o mistrzostwo swiata potrzebny jest klarowny Nr 1. Tak na marginesie: Michael Schumacher potrzebowal 5 lat, aby Scuderia Ferrari postawila zwycieskie auto na kola. Fernado Alonso tez byl w Ferrari (a propos jezdzil razem z Kimim) i nie potrafie sobie przypomniec, aby Hiszpan razem z Czerwonymi zdobyl tytul. Najpierw Scuderia Ferrari musi lepiej odrobic zadania domowe i w pierwszej linii zbudowac takie auto, ktore pasuje Vettelowi. Pozniej mozna myslec o zwyciestwach. Haslo brzmi: downforce. Temat opisany pod newsem: "Vettel: nasz rok nie pokrył się nadziejami." Mozliwe, ze Ferrari potrzebuje inna koncepcje, poniewaz auto na prostych odcinkach jest szybke, ale z drugiej strony zbyt duzo traci w zakretach. Tutaj zawsze trzeba znalezc odpowiedni kompromis. Minusem jest brak docisku, o mocy silnika nie trzeba dyskutowac. Pod tym wzgledem Mercedes ma nos z przodu. Przygladajac sie z boku na zespol z Maranello mozna zauwazyc indywidualne bledy, strategiczne kraksy pionu zarzadzajacego i auto, ktore tylko na prostych odcinkach jest szybkie, a w zakretach odstaje od konkurencji. Tak mniej wiecej w lustrze wyglada obraz Ferrari w sezonie 2019. Dla kierowcy wyscigowego wazne jest aby auto posiadalo odpowiedni balans. Jesli tylna os podczas hamowania tendencyjnie nie bedzie stabilna, a kierowca nie bedzie mial zaufania, wtedy jest problem. Ferrari musi po prostu wykonac lepsza prace. Rowniez kierowca musi obrocic kazdy kamien o 180 stopni, ale to raczej nie problem, poniewaz Sebastian znany jest z tego, ze pracuje bardzo skrupulatnie i profesjonalnie. Przez tyle lat jego performance byl na absolutnie topowym poziomie. Zawsze z potrzebnym zdrowiem i odpowiednim poziomem sprawnosci fizycznej. On jest jednym z najlepszych kierowcow wyscigowych na swiecie. Teraz tylko praca, praca i jeszcze raz ciezka i lepsza praca, poniewaz momentalnie stajnia z Maranello nie jest na takim poziomie na jakim powinna byc. Ale - zeby nad pakietem pracowac, najpierw musi zostac przeprowadzona dokladna analiza. Sek w tym, ze zespol w tym sezonie wielokrotnie mial taka mozliwosc, by przeprowadzic testy i zrozumiec co i gdzie walsciwie brakuje. Z drugiej strony to jest oczywiste, ze nie wszystkie czesci automatycznie beda dobrze funkcjonowac. Sa czesci, ktore funkcjonuja lepiej i sa czesci, ktore funkcjonuja gorzej. Niemniej jednak fakt jest taki, ze Ferrari momentalnie nie jest wystarczajaco silne.


avatar
XandrasPL

04.12.2019 19:50

0

@Kruk Ja się nie boję. Boją się Ci, że nawet jak będzie po myśli fanów to Leclerc jak nie ugra to kogo będzie wina? Jak ktoś mi gada, że Vettel zciepecił sezon 2018 to mówię: TAK! zwalił. Jednak gdyby jeździło 2 Hamiltonów w takiej samej formie. Jeden w Ferrari 2018 a drugi w Mercu 2018. Kto by wygrał? Odpowiedź jest jedna. Co Vettel miał ugrać jak miał 1 sezon i to nie miał takiej pomocy jak Hamilton. Skoro jest słabszy od niego to czego ludzie oczekują? Przynajmniej nie kłamie jak mówi, że zabrakło mu osiągów bolidu. Wy zdejmijcie okulary. Już się nie mogę doczekać. Za Vettela Ricciardo i podobno na 80% wraca wtedy do Renault Alonso. Albo Vettel.


avatar
obiektywny2019

04.12.2019 20:33

0

Ferrari potrzebuje kogoś pokroju Hulkenberga a nie Ricciardo na dwójkę. W 2021 do Merca idzie VER za BOT, na jego miejsce wskoczy VET. Hamilton odchodzi do Ferrari po zdobyciu siódmego tytułu. Zastępuje go RUS.


avatar
dexter

05.12.2019 08:24

0

@XandrasPL Rowniez nie wierze, ze Lewis w 2018 by zostal mistrzem w Ferrari, poniewaz Hamilton jest niesamowita diva. Mercedes juz dawno to sobie uswiadomil, wiec traktuja go dokladnie tak, jak musi byc traktowany, aby mogl uzyskac optymalny performance. Nawet jesli czasami szef ds. strategii musi publicznie tzn. przez radio przyznac sie do bledu i przeprosic Hamiltona. Najwazniejsze jest to, aby Lewis byl zadowolony. W Ferrari zaden czlowiek nie mysli w ten sposob. Coz, Vettel jest bardzie stabilnym typem niz Hamilton, jesli chodzi o psychike. Ale nie jest tez calkowicie na wszystko odporny i mozna bylo zauwazyc jak pod koniec roku byl wykonczony. Slady byly widoczne. Okay, Vettel popelnil kilka bledow, ktorych mozna bylo uniknac, ale zawsze trzeba zwracac uwage na sytuacje. Zawsze chodzi o zasade: jesli teraz sie poddam, wysle sygnal, ze poddam sie nastepnym razem. Jedynie sytuacje byly po prostu nieoptymalne - sytuacje wyscigowe, gdzie czlowiek zawsze jest madrzejszy z perspektywy czasu. Dlatego nie obwiniam (jesli w ogole moge tak powiedziec) Sebastiana. Moim zdaniem to zawsze polaczenie. Co brakowalo? W Ferrari potrzebowalby takiego Dr. Marko, ktory zawsze we wlasciwym momencie trzymalby mu wolne plecy. Niemniej jednak w przypadku Sebastiana Vettela tak nie jest. Dlatego czesto byl bardzo samotny na torze. Vettel wie, jesli chce zostac mistrzem swiata musi pokonac Leclerca, w przeciwnym razie przedsiewziecie bedzie nieco trudne. On wie dokladnie, ze Leclerc nie jest z kartonu. Wie dobrze z kim ma do czynienia. I wie takze o polityce w Ferrari. Leclerc jest czlowiekiem Ferrari! Nastroj we wloskiej prasie, ale takze w samym Ferrari - takich rzeczy nie nalezy lekcewazyc. Cale polityczne zachowanie z Nicholasem Todtem (manager Leclerca) i wszystko wokolo. Oni juz swoja klawiature maja pod kontrola. Tak wiec Sebastian jest ostrzezony. A Charles jest taki jak Sebastian wczesniej, kiedy byl mlody. Vettel wiedzial dokladnie, czego moze sie spodziewac. Roznica jest taka, ze Mercedes musi z Hamiltonem rozmawiac, jesli chodzi o angaz nowego kierowcy. Mercedes na koncu dnia podejmuje decyzje, ale wczesniej rozmawia z Brytyjczykiem. Lewis wielokrotnie sam zdradzil. "Jak ktoś mi gada, że Vettel zciepecił sezon 2018 to mówię: TAK! Zwalił" Niestety przez kombinacje zlych decyzji politycznych, bledow strategicznych, pecha, a czasem nawet bardzo agresywnego Sebastiana, Ferrari nie potrafilo wykorzystac swojego potencjalu. W Hockenheim Seb stracil duzo punktow, ale nie mozna zapomniec, jak do tego doszlo. Na wielu okrazeniach zatrzymal go Kimi. Vettel nie mogl przedostac sie do przodu, temperatura opon wzrosla, a Hamilton nadrobil zaleglosci. Ferrari nic nie zrobilo. W czasie deszczu Vettel musial jechac ze znacznie wiekszym ryzykiem, niz normalnie powinien. Nie oznacza to, ze musi wypasc, ale tutaj nie bylo powodu z narazeniem wyzszej pozycji. Na temat Monza 2018 nie chce w ogole mowic. Tam bylo calkowicie jasne, ze kierowca jest szybszy w cieniu aerodynamicznym. Bez wzgledu na to, jak oni w Ferrari ustalili kolejnosc w cieniu aerodynamicznym, w pewnym momencie trzeba zadac sobie pytanie: kto moze zostac mistrzem swiata? Kimi czy Sebastian? Patrzac na Räikkönena wygladalo troche gorzej, a bardzo dobrze patrzac na Vettela. W takim momencie wlasciwie trzeba odwrocic kolejnosc. Tak wiec Ferrari nie tylko sobie utrudnilo zycie, ale rowniez Sebastianowi. Nie mozna zapomniec: to, co Bottas zrobil we Wloszech z Kimim, ostatecznie zdemontowalo wyscig Kimiego. W rezultacie Hamilton wyprzedzil i wygral wyscig. Bardzo dobry pojazd z genialnym Hamiltonem i bardzo dobrym Bottasem to twierdza, ktora Mercedes uzywa dosc konsekwentnie ze wszystkimi dostepnymi parametrami w stosunku do Ferrari i Vettela. Poniewaz Ferrari tak nie robi, to czesto jest dwa przeciwko jednemu. Ferrari musi zareagowac, a raczej zespol powinien byl zareagowac dawno temu. Ale sie bali. Byl strach, bo raz nie chcieli zwolnic Kimiego, ale jakos musieli. Numer z Räikkönenem byl prawie zawstydzajacy. Wypowiedzi Maurizio Arrivabene na temat team-order jasno pokazywaly, ze tak naprawde ten czlowiek nie rozumial co to jest team-order. Rozkazy druzynowe nie musza byc powiedziane: przepusc go. To jest calkiem cos innego. Team-order funkcjonuje uwzgledniajac cos z wyprzedzeniem i opracowujac plan na wszelakie ewentualnosci. To nie jest mozliwe, aby Kimi w Hockenheim okrazenie za okrazeniem zataczal kregi przed Sebastianem. Räikkönen musi wiedziec, ze trzeba zjechac na bok. Tutaj jest walka o mistrzostwo swiata, a nie wyscig pokazowy. Niemniej jednak pozniej trwaja negocjacje umow, wielki poker, zostaje lub odchodzi? Takie rzeczy musza byc jasno wczesniej wyjasnione.


avatar
dexter

05.12.2019 08:35

0

Nie musi byc tak jak z Schumacherem i Barrichello, gdy w Austrii "dla mistrzostwa swiata" musial go przepuscic. W takim stylu dzisiaj nie trzeba reagowac. Dokladnie pamietam jak Toto Wolff publicznie, tzn. do kamery okreslil Bottasa jako "wingman". Nawet gdy pozniej troche zalowal, ze glosno tak powiedzial. Slowo "wingman" pochodzi od Toto Wolffa i nikogo innego. Z tego jasno wynika, jak Mercedes robi. Wingman brzmi troche lepiej niz team-order. Jednak tresc jest taka sama. Jesli spojrzy sie na szerszy obraz: Ferrari nie buduje teamu wokol Sebastiana Vettela, tak jak mialo to miejsce za czasow Schumachera. Vettel w walce o mistrzostwo swiata naprawde nie jest wspierany. Oni przed nos daja mu Leclerca, mimo, ze chetnie chcial Kimiego. Co ostatecznie nie doprowadza do rezultatu, ze czuje sie w Maranello szczegolnie dobrze. Zlote lata Schumachera w niedawnej przeszlosci byly jedynymi dniami, w ktorych zespol z Maranello konsekwetnie byl na szpicy. Dlaczego wowczas to dzialalo? Jean Todt mial ten lokal calkowicie pod swoja kontrola. Wewnatrz i na zewnatrz. Wewnatrz trzymal porzadek, a na zewnatrz pracowal politycznie. Bez wzgledu na to, co zrobil Michael "Angelo" zawsze stawal przed nim i go chronil. To samo dotyczylo Rossa Brawna. Jesli Michael chcial cegle na tylnym skrzydle, to ja dostal. Schumi przewaznie wiedzial czego chcial i potrafil pozniej byc szybkim. Niewazne, czy Barrichello sie podobalo, czy nie. Nie bylo zadnych dyskusji. A dzisiaj patrzac na Ferrari: zostawili Sebastiana na Monza, a nastepnie oswiadczyli, ze tak wlasnie w Maranello jest. Rzucmy okiem na to, co Mercedes zrobil w Austrii: tam James Volwes podjal niewlasciwa decyzje, a Lewis Hamilton narzekal. I co sie stalo? Nastepnie najlepszy strateg na swiecie publicznie dostal chlosty, powiedzial Lewisowi przez radio, ze popelnil blad i przeprosil za to. Tylko po to, by diva Hamilton byla szczesliwa. Mercedes wie: jesli Hamilton jest szczesliwy, jest dobry. Dlatego wlasnie wszystko sprawiaja, zeby byl szczesliwy. Tego trzeby byc swiadomym. W Ferrari jest na odwrot. A co robi wloska prasa? Tylko bluzni na Sebastiana. Takie rzeczy nie mialy miejsca w Ferrari za czasow Jeana Todta, Rossa Brawna i Rory Byrnea. Oni trzymali razem i ten caly burdel w Maranello byl pod kontrola. Bylo tylko jedno motto: dla kierowcy robie wszystko. Odwrotnie Vettel robi wszystko dla zespolu i zawsze jest uczciwy. Mial wystarczajaco duzo okazji, by publicznie skrytykowac zespol. Ale On zawsze stoi przed zespolem, nawet jesli zostaly popelnione oczywiste bledne decyzje. Pozniej duzo kompensuje ryzykiem. Vettel bedzie w maksymalnej formie, jesli ktos da mu dobre przeczucie. W Red Bullu nie bylo inaczej. Pamietam Multi 21. Tam jednak Dr. Marko powiedzial: Vettel bedzie mistrzem swiata, a nie Webber. To nie jest tez tak, ze nikt nie wie jak wprowadzic Vettela do maksymalnej formy. Jest takie magiczne slowo: zaufanie. Michael Schumacher mial wielu ludzi wokol siebie. Z Benettona sprowadzil do Ferrari Rossa Brawna i Rory Byrne. To byla quasi jego rodzina. W dzisiejszych czasach to juz nie funkcjonuje. Ferrari jest inaczej ustawione. Poza tym nie mozna zaimplantowac zespolu RBR w Ferrari. To jest niemozliwe. Ponadto do tego potrzebny jest rowniez Jean Todt. A taki czlowiek dzisiaj nie istnieje. Od strony techniki rzecz biorac to dziala, ale nawet tacy wielcy jak James Allison i spolka wpadli na mielizne, poniewaz polityczna glowa byla niewlasciwa. Zamiast ulzyc Sebastianowi, to On walczy sam. Nawet jesli pojazdy beda dobre, Binotto bedzie mial dobry zespol, silniki beda chodzic jak diabli - tylko: jesli przeciwnik jest rownie dobry, to nie wystarczy. Ferrari musi zbudowac bardziej niezawodny i mocniejszy silnik niz Mercedes, posiadac auto, ktore wszedzie funkcjonuje: w wolnych i szybkich zakretach, znalezc dobry kompromis miedzy dociskiem i oporem, ale to nie wystarczy, jesli chca wygrac mistrzostwo swiata. Oni musza usiasc i pomyslec: co wlasciwie chcemy? Chcemy tylko jezdzic, czy zostac mistrzami swiata? Oni musza dojsc do logicznego wniosku i powiedziec: Jesli Mercedes tak robi, to teraz robimy tez w taki sposob. Poza tym musza analizowac bledy trzezwo, a nie emocjonalnie. Pozdr.


avatar
sliwa007

05.12.2019 08:56

0

Alonso tytułów w Ferrari nie zdobył, ale ciągnął ten zespół do góry podczas gdy Vettel ciągnie ich na dno. To taki mały szczegół. Można powiedzieć, że Alonso był zbyt profesjonalny jak na ten zespół, gdyby Ferrari potrafiło wykorzystać swoje szanse to Alonso miałby 2 tytuły zdobyte w słabszym bolidzie. Natomiast porównując tych zawodników warto jeszcze wspomnieć, że Alonso przez 5 sezonów popełnił mniej błędów niż Vettel przez pół sezonu. Vettel miał całkowite poparcie zespołu, już samo to, że przez lata przedłużali kontakt Kimiemu mówiło samo za siebie. W końcu Marchionne poszedł po rozum do głowy i zrozumiał, że ich lider nie jest kompletnym zawodnikiem. Ściągnął Leclerca i gdyby nie nagła śmierć, to w tym sezonie nikt by nie dał Vettelowi tak dużego zaufania. Stało się inaczej, kolejny raz dostał bezgraniczne poparcie zespołu i jak się odwdzięczył wszyscy widzieli, kolejny zmarnowany sezon, szczęście w nieszczęściu, że w tym sezonie nie mieli tak wielkich szans na tytuł jak rok wcześniej stąd kolejna porażka nie boli tak bardzo. A wracając jeszcze do 2018 - tam Vettel miał ogromną szansę na tytuł. Hamilton dużo narzeka przez radio, natomiast pod presją nie pęka i robi swoje. Przetrwał trudny okres dominacji Ferrari a środkowa część sezonu, zwłaszcza jazda na mokrym torze to był popis umiejętności i odporności na presję. Dlatego śmiem twierdzić, że gdyby w Ferrari jeździł Hamilton a w Mercedesie Vettel to czerwoni mieliby w końcu upragniony tytuł. Hamilton w sezonie 2018 zrobił tą różnicę, która pozwoliła wygrać tytuł, natomiast różnica w punktach w klasyfikacji generalnej potwierdza tylko jak słaby psychicznie jest Vettel w ostatnich sezonach.


avatar
Ilona

05.12.2019 10:05

0

34. sliwa007, "Alonso tytułów w Ferrari nie zdobył, ale ciągnął ten zespół do góry podczas gdy Vettel ciągnie ich na dno." Brzmi jak kiepski żart, ale jeśli Ty piszesz to na poważnie, to jestem aż pod wrażeniem skali tej bzdury którą wymyśliłeś... Alonso ciągnął ten zespół do góry? Przecież ten człowiek jest tutaj pierwszym przykładem na to jak niszczyć zespół od środka, jak wprowadzać chorą atmosferę, demotywować ludzi, zwalać winę na wszystkich wokół i krytykować jak tylko coś pójdzie nie po jego myśli. On nie ma pojęcia czym jest lojalność i pod tym względem jest zupełnym przeciwieństwem Sebastiana. Umiejętności to naprawdę nie wszystko, to jedyne co go broni, ale absolutnie nie jest to charakter mistrza, bardzo dużo mu brakuje, nawet do Hamiltona. Seb naprawdę wiele musiał w tym zespole odbudować po jego odejściu.


zaloguj się, by pisać komentarze

Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!

zarejestruj się
LOGOWANIE
Odzyskaj hasło
REJESTRACJA
Ten adres będzie wykorzystywany podczas logowania się do portalu